Jak mamy walczyć o Wodzu nasz?
Gdy tylko szabelka oplata nam pas
A ciemna noc posyła deszcz
Czy mamy umrzeć, czy poddać się?
Wokół nas tylko przerażenia mrok
A za plecami śmierci krok
Jeden z nas tylko nadzieje ma
Z uśmiechem patrzy wrogom w twarz
Oblicze jego blade jak śmierci dłoń
A w ręku trzyma stępioną broń
Lecz jego serce wyrywa się
A bystry wzrok ku górze mknie
Zagrzmiał głos Marszałka
"Żołnierze moi mili
Wiem, że wam w piersiach serce kwili
Życie was już nie wypieści
Lecz wasz los przewinie się w kartach powieści"
A młody żołnierz ze stępioną zbroją
Wydał z piersi okrzyk radości
I wyciągnął szablę z pochwy będąc w gotowości
Choć jego serce kierowało się męstwem
To, co robił było czystym szaleństwem!
Gdy wrogów lawina się rozsypała
Natychmiast w naszych sercach odwaga zmalała
A w głowie słowa Wodza "Walcz żołnierzu miły"
I wrota śmierci się otworzyly
Choć wstrząsał nami lęk - nikt się nie cofnął
A ogień z paszczy wroga w naszą stronę buchnął
Nie zgasły płomienie, choć deszcz ciął ostro
A życie nam się przewineło jak taśmą prostą
I nagle w naszej duszy coś ożyło
To dziwne uczucie strach zamieniło
W siłę ogromną i chęć walki
A wrogowie stali się dla nas jak niewinne lalki
I z krzykiem na ustach rzuciliśmy się na nich
A miecz, choć stępiony wrogów ranił
I krew tryskała niemiłosiernie
Tak my POLACY walczyliśmy dzielnie
W oddali słychać było tnący ciała wrogów miecz
A z boku walczył odważnie nasz Wódz, lecz
Gdzie się podział ten najmężniejszy
Żołnierz nasz młody - najodważniejszy?
Otóż walczył przyparty do muru - nikogo nie ominął
Ranił śmiertelnie każdego, kto mu się pod szable nawinął
Twarz jego zemdlona, ruchy wolniejsze
A uderzenia szablą coraz mniej celniejsze
"Pomóżcie mu" - ktoś krzyknął,
Lecz nikt nie miał śmiałości,
Choć każdy zadrościł mu jego mężności
Żołnierz trzymając szable swoją w ręce
Chciał nią wroga przebić serce
Lecz zmęczony - chybił
I ten sam miecz wróg mu w plecy wbił
Jakich on doznał męk
Gdy z własnym mieczem w plecach na kolana klękł
Spojrzał w niebo, z oczu ciekła mu łza
I otoczyła go gęsta śmierci mgła
Przyjaciele rzekli "Dzielnyś był"
A on leżąc już na ziemi mówi im:
"Powiedzcie mej matce, żem umierając na tej ziemi leżał"
To powiedziawszy oddał ducha
I taki był koniec polskiego żołnierza.